Wytrwałość 630113e, Kazania William Marrion Branham-

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
WYTRWA~OšØ
Perseverance
63-0113
E
William Marrion Branham
Poselstwo, wygoszone przez brata Williama Marriona Branhama w niedzielŸ wieczorem,
dnia 13. stycznia 1963 w Foursquare Church, Phoenix, Arizona, USA. PodjŸto wszelkie
wysiki, by dokadnie przenie™ø mówione Poselstwo w j. angielskim z nagra§ na ta™mach
magnetofonowych do postaci drukowanej. Podczas korekty korzystano równieŒ z nagra§
na ta™mach w oryginalnym jŸzyku oraz z najnowszej wersji “The Message” z r. 2001.
Niniejszym zostao opublikowane w penym brzmieniu i jest rozpowszechniane bezpatnie.
Wydrukowanie tej ksiŒki umoŒliwiy dobrowolne ofiary wierzcych, którzy umiowali to
Poselstwo i Jego Sawne Przyj™cie. Przetumaczono i opublikowano w latach 2001 - 2002.
Wszelkie zamówienia naleŒy kierowaø na adres:
MÓWIONE S~OWO
GUTY 74, 739 55 Smilovice, CZ
tel./Fax: 420 659 324425
E-mail: krzok@volny.cz
KsiŒka ta nie jest przeznaczona na sprzedaŒ.
2
Wytrwao™ø
1
Pozdrawiam to mie audytorium dzi™ wieczorem tutaj _ siostrŸ
Webster i brata Green’a i wszystkich suchaczy, czonków tego zboru.
UwaŒam to zawsze za wielki przywilej dla mnie, Œe mogŸ przyj™ø do
domu Pa§skiego, a do tego dzisiaj wieczorem byø ponownie w jednym z
jego zborów stanowczych chrze™cijan. Przypominam sobie, Œe przed laty,
kiedy po raz pierwszy przybyem do Los Angeles, syszaem o siostrze
McPherson. Lecz ona odesza do góry po zotych schodach, zanim ja
staem siŸ kaznodziej.
2
Kiedy udaem siŸ do Los Angeles po raz pierwszy, udaem siŸ do
Forest Lawn. Syszaem, Œe ona zostaa tam pogrzebana, i udaem siŸ tam
i stanem nad jej grobem, pochyliem moj gowŸ i podziŸkowaem Bogu
za jej szlachetne Œycie. Od tego czasu widziaem szyldy stanowczych
chrze™cijan niemal w kaŒdym pa§stwie, do którego jechaem misyjnie.
Miaem ten przywilej, Œe byem w kaplicy i czekaem w jej gabinecie.
Zanim ona wychodzia za kazalnicŸ, miaa tam swój gabinet i ja tam
siedziaem wiele wieczorów, kiedy gosiem w tej kaplicy i rozmy™laem
o tych godzinach, w czasie których ona rozwaŒaa tam, zanim wystpia
za kazalnicŸ _ jaka ™wiŸto™ø otwarcia Sowa BoŒego. Jestem tutaj dzisiaj
wieczorem z kilkoma zwolennikami, którzy staraj siŸ zachowaø to
poselstwo Œywym^ Niech Bóg bŸdzie z wami i bogosawi was.
3
A potem, spotkaem siŸ znowu z bratem Green, kosztownym drogim
przyjacielem _ z bratem i siostr Green. I kiedy byem tam na zewntrz
przed chwil, spotkaem siŸ z nim i powiedziaem mu, jak bardzo
cieszyem siŸ z poselstwa zawartego w tej pie™ni ™piewanej pewnego dnia
tam u chrze™cija§skich biznesmenów _ ImiŸ Jezus”, czy jak on j
nazwa. Oni jej jeszcze nie nagrali. Powiedziaem mu: Pozwól, Œe bŸdŸ
pierwszym klientem” _ bya to tak piŸkna pie™§.
I my™laem, Œe moŒe by mi za™piewali, kiedy tutaj przyjechaem, a
moja Œona siedziaa z dzieømi tam w tyle, by jej suchaø. I jestem pewien,
Œe oni cieszyli siŸ z tego równieŒ. A jego gos nie jest^ On jest naprawdŸ
znanym w naszej okolicy. Mam wiele z jego nagra§. Kiedy siŸ czujŸ
rzeczywi™cie ›le, idŸ do mieszkania _ mam w domu gramofon _ i
odtwarzam duŒo z jego nagra§ i po prostu siadam, i sucham ich. ChcŸ
powiedzieø mojej Œonie siedzcej tam w tyle _ wa™nie dostaem ich
trochŸ wiŸcej. NaprawdŸ siŸ z nich cieszŸ. One s po prostu przystani
odpocznienia, kiedy sucham tych pie™ni Ewangelii i wiem, Œe nie s
™piewane przez jaki™ sztucznie wyøwiczony gos, lecz pochodz ze serca
prawdziwego chrze™cijanina.
On mi powiedzia, Œe ma tam jeszcze kilka pyt dzisiaj wieczorem.
ChcŸ, aby moja Œona przegldnŸa je z nimi i stwierdzia, czy ma tam
takie, których jeszcze nie mamy, i Œeby je na pewno nabya. My™lŸ, Œe je
maj tam w westybulu, i one s^
WYTRWA~OšØ
3
4
Wiecie, gówn rzecz jest^JeŒeli chodzi o ™piewanie, ja lubiŸ te^
LubiŸ øwiczone gosy, lecz nie lubiŸ zbytnio wyøwiczonego gosu. Wtedy
czowiek musi pilnowaø, jak dugo potrafi zatrzymywaø w sobie oddech,
aŒ jest cay siny na twarzy, a tak czy owak nie ™piewa niczego. Lecz lubiŸ
staromodne zielono™witkowe ™piewanie, kiedy siŸ czowiek po prostu
otworzy i ™piewa. Ja to lubiŸ. A brat Green ma ten dar _ on i siostra
Green. A wiŸc jeste™my _ wiemy, Œe to jest wspierane przez te chóry, i tak
dalej. I jest bardzo dobre wiedzieø, Œe moŒemy siŸ uchwyciø tych pie™ni.
5
OtóŒ, po raz pierwszy spotkaem brata Green’a _ my™lŸ, o ile sobie
dobrze pamiŸtam, Œe to byo w Kansas City, gdzie dawniej miewali™my
konferencje. Jak lubiem usi™ø na dworze^ Oni mówili: OtóŒ, jeszcze
nie pora rozpoczynaø”. Lecz ja czekaem na dworze w moim samochodzie
i chciaem koniecznie suchaø tego ™piewania, kiedy on i siostra Green
™piewali.
WiŸc ja mu tam na dworze powiedziaem: Ufam, Œe pewnego dnia,
kiedy siŸ przeprawiŸ na drug stronŸ rzeki^” Tak bardzo lubiŸ ™piew,
ale po prostu nie umiem ™piewaø, i na tym koniec. Zawsze pragnem
™piewaø, ale nie potrafiŸ po prostu. Dawniej próbowaem ™piewaø w
zborze pie™§: Staromodne zgromadzenie w staromodnej kaplicy” i
zupenie to pogmatwaem. Kiedy wróciem do domu, wziem po prostu
moj ŒonŸ za rŸkŸ i powiedziaem: Kochanie, juŒ nigdy wiŸcej nie bŸdŸ
próbowa tego, tak mi Bóg dopomóŒ”. Ja po prostu spowodowaem, Œe
wszyscy inni pomylili siŸ.
6
Lecz pewnego chwalebnego dnia bŸdŸ ™piewa. I zawsze my™laem, Œe
moŒe tam po drugiej stronie na wzgórzu, gdzie koo tronu spywa w dó
rzeka Œywota, kiedy ten wielki chór wszystkich odkupionych _ te
wspaniae gosy bŸd ™piewaø na tym wzgórzu, mam nadziejŸ, Œe po
drugiej stronie wzgórza bŸdzie niewielkie drzewo, dajce cie§. JeŒeli
bŸdziecie mnie chcieli odwiedziø, po prostu wpadnijcie tam do mnie. Ja
tam bŸdŸ siedzia i sucha ich.
Lecz kiedy przejdziecie na drug stronŸ do waszego paacu pewnego
poranka i wyjdziecie na werandŸ waszego paacu^ A gdzie™ na dole w
gŸbi lasów bŸdzie zbudowana maa chata. Wyjdziecie na werandŸ i
usyszycie, jak kto™ ™piewa: Zdumiewajca aska, jak sodki jej d›wiŸk”,
to powiecie: O, bratu Branhamowi powiodo siŸ, poniewaŒ on jest tam.
On _ w ko§cu tam dotar”. Zatem, ja _ wtedy bŸdŸ móg ™piewaø. AŒ do
tego czasu muszŸ po prostu robiø radosny haas dla Pana.
7
Czy nie jeste™my szczŸ™liwi? Nie mamy powodu do martwienia siŸ _
Œadnego powodu.
Jeste™my zakotwiczeni w Chrystusie, umieszczeni na
niebia§skich miejscach, podniesieni do góry do aski ku Zachwyceniu w
tej chwili, siedzimy w Jego Obecno™ci na niebia§skich miejscach w
Jezusie Chrystusie. Nawet ™mierø nie moŒe nas dotknø _ jeste™my
zakotwiczeni, nic nie moŒe nas martwiø, jeste™my zabezpieczeni i
czekamy na Jego Przyj™cie.
I jeste™my tak bardzo wdziŸczni za to.
4
MÓWIONE S~OWO
8
OtóŒ, trzeba mi dzisiaj wieczorem po naboŒe§stwie jechaø okoo 150
mil samochodem. A kiedy mamy taki fajny tum suchaczy jak ten, trwa
mi to dugo, zanim rozpocznŸ; a potem dwukrotnie tak dugo, by
zako§czyø. SpróbujŸ wiŸc przej™ø zaraz do tematu i wygosiø to, co
planowaem mówiø _ tak szybko, jak to bŸdzie moŒliwe. PragnŸ
podziŸkowaø pastorowi i wspópracownikom, i wszystkim innym za t
moŒliwo™ø, Œe mogem przyjechaø tutaj, by zoŒyø moje ™wiadectwo o
Jego asce dzisiaj wieczorem w tym zacnym zgromadzeniu.
Wspiem siŸ niedawno na Poudniow GórŸ, spojrzaem w dó na tŸ
dolinŸ. I pomy™laem o czasach przed trzydziestu piŸciu laty, kiedy po raz
pierwszy wstpiem do tej doliny. Jak rozroso siŸ to miasto, rozpostaro
siŸ po prostu przez ca dolinŸ Maricopa tutaj. Jak daleko okiem siŸgnø
jest po prostu miasto. Siedziaem tam razem z moj Œon i powiedziaem:
Wiesz, kochanie, byø moŒe przed okoo trzystu laty nie biega tutaj nikt
inny niΠkojoty i dziki jaweliny, i tak dalej _ poprzez ten kraj. A potem
przyszed tutaj czowiek i zacz budowaø. Potem zaczŸa siŸ rozwijaø
cywilizacja; wtedy rozpocz siŸ grzech i gwat.
9
Pomy™laem sobie: Czy by to nie byo cudowne miejsce?” Zawsze
my™laem sobie, Œe pewnego dnia chciabym Œyø w Phoenix. I potem _
patrzc na t dolinŸ, niemal pakaem w moim sercu, bo jak piŸknym
byoby to miejsce, gdyby tu nie byo grzechu.
JakŒe, oni wziŸli po prostu pustyniŸ i zbudowali na niej mieszkalne
domy. Dzisiaj je›dzili™my po okolicy na szczyt Pleców Wielbda _ s
tam ™liczne domy, niemal jakby czowiek wstpi do raju. A zatem,
byoby to piŸkne, lecz wszŸdzie tutaj jest grzech: spelunki z whisky,
niemoralno™ø, po prostu wszelkie zo _ wszelkiego rodzaju urzdzenia i
sida wroga, by usidliø ludzkie dusze.
Moja Œona powiedziaa: WiŸc dlaczego jeste™ tutaj, Billy?”
Ja powiedziaem: Kochanie, to s ciemno™ci. Lecz wiesz, Œe pomimo
wszystkich ciemno™ci tam na dole
s tam równieŒ mae punkty ™wiata.
To s wybrani BoŒy.
A ja jestem tutaj, by stanø z nimi ramiŸ w ramiŸ,
poczyø moje serce z ich sercami, mój gos z ich gosami i woaø
przeciwko tym ciemno™ciom. Dlatego wa™nie jestem znowu tutaj w
Phoenix”. Niechby nam Bóg niebios dopomóg.
10
A kiedy przeminie ten wieczór i nasze mae zgromadzenie rozejdzie
siŸ po mie™cie _ ze zboru do zboru, pomiŸdzy wszystkie denominacje
penej Ewangelii, a zako§czy siŸ konferencj u chrze™cija§skich
biznesmenów w Ramada, ufam, Œe pozostawimy tutaj w tej dolinie znak,
który bŸdzie oznacza _ te mae ™wiateka, które tu zostay rozsiane, Œe
wiele dusz znajdzie Chrystusa, wielu chorych zostanie uzdrowionych we
wierze. JuŒ zaczynamy ogldaø _ pokazuj siŸ rezultaty.
I ja ufam dzisiaj wieczorem, Œe je™li kto™ przyjdzie tutaj dzi™ wieczór
pod opiekŸ i schronienie tego pomieszczenia, to co™ bŸdzie powiedziane
w pie™ni, w ™wiadectwie albo w czytaniu Sowa, lub w czym™ innym, co
WYTRWA~OšØ
5
sprawi, Œe wyjdziesz z tych drzwi jako inna osoba _ nie taki, jaki tutaj
wszede™. PomóŒ, aby siŸ to stao dziaem nas wszystkich.
11
A teraz, zanim przejdziemy do Sowa, zbliŒmy siŸ do jego Autora w
modlitwie. Pochylmy nasze gowy na chwilŸ. Kiedy mamy nasze gowy i
nasze serca pochylone przed Bogiem, czy byaby tutaj w™ród suchaczy
jaka™ pro™ba dzisiaj wieczorem, to znaczy czy macie co™ szczególnego, o
co chcieliby™cie prosiø Pana, aby wam w tym pomóg? Tylko podnie™
swoj rŸkŸ i gŸboko w swoim sercu powiedz: Panie, Ty wiesz, co to
jest”. DziŸkujŸ ci. Niech ci Bóg bogosawi.
12
Nasz Niebia§ski Ojcze, my przychodzimy teraz w tym wszystko
zaspakajajcym Imieniu Pan Jezus, wiedzc, Œe On obieca: JeŒeli
bŸdziecie prosiø Ojca o cokolwiek w Moim Imieniu, bŸdzie wam dane”.
My przychodzimy najpierw, by wyznaø, Œe grzeszyli™my, popeniali™my
zo i nikt z nas nie jest dobrym, ani jeden. I przychodzimy, by wyznaø
nasze grzechy w Imieniu Pana Jezusa. Prosimy o wybaczenie.
I Ty widziae™ rŸce tych ludzi, które byy podniesione dzisiaj
wieczorem, i Ty wiesz, co przedstawiay te rŸce _ czego oni potrzebuj. I
ja zanoszŸ moj modlitwŸ razem z ich modlitwami, kadc j na Twoim
otarzu i proszc o miosierdzie, aby™ Ty, Panie, okaza miosierdzie i
odpowiedzia na kaŒd i na wszelk potrzebŸ.
PragnŸ Ci podziŸkowaø za ten zbór, za jego pastorów i za wszystkich
zwykych wierzcych, za wszystkich diakonów i zarzd starszych, i za
wszystkich, którzy tu chodz. Bogosaw ich, Panie. I my wiemy, Œe nasze
zebrania i schodzenie siŸ razem byoby cakiem na próŒno, gdyby™ Ty nie
spotka siŸ z nami.
13
Modlimy siŸ wiŸc, Niebia§ski Ojcze, aby™my mieli teraz tŸ pewno™ø,
Œe Ty jeste™ z nami. Bd› z nami nadal, o Panie przez cay wieczór. PomóŒ
nam. JeŒeli s tutaj przypadkowo tacy, którzy weszli do ™rodka z ulicy
lub z opotków i dróg tego ™wiata, którzy byli w swoim Œyciu obojŸtni
wobec Ciebie, niechby to by ten wieczór, w którym powiedz to
wszystko zaspakajajce Tak”, podporzdkowujc siŸ Bogu, oddajc
samych siebie Jezusowi Chrystusowi.
JeŒeli s chorzy w™ród nas, Panie, Ty jeste™ wielkim Lekarzem, który
nie zawiód w Œadnej sprawie. My™limy o tym dniu, w którym Œyjemy,
kiedy choroby i wielka ciemno™ø okrywaj ziemiŸ. Lecz my™limy znowu,
Œe kiedy Ty prowadzie™ swój lud _ MojŒesz wyprowadzi ich z Egiptu i
prowadzi ich do obiecanego kraju _ podczas caej ich pielgrzymki
trwajcej czterdzie™ci lat. A gdy weszli do obiecanego kraju, to nie byo
miŸdzy nimi nikogo sabego.
14
Ilu lekarzy chciaoby dzisiaj wieczorem popatrzyø na przepis
lekarski, który mia MojŒesz, który zachowywa cay ten lud w zdrowiu
przez dugich czterdzie™ci lat. A pomimo tego Ty tego nie ukrye™. Ty
objawie™ to nam wszystkim i jest to napisane tutaj na tych stronicach _
tak prosto. Jam jest Pan, który uzdrawia wszystkie choroby twoje”.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • enzymtests.keep.pl
  •